Praca pracą… i choć uwielbiam swoją pracę, to jednak nie samą pracą człowiek żyje… Zdecydowałam się w końcu zrealizować swoje marzenie sprzed wielu lat. Marzenie, które dodało mi skrzydeł, wzbudziło na nowo pewną namiętność życiową i sprawiło, że serce zaczęło szybciej bić: motocykl. Długo dojrzewałam do tej decyzji. Jeszcze 10 lat temu byłam mocno zdecydowana na naukę jazdy, odłożyłam jednak ten zamiar na dalszy plan, bo pojawiła się w naszym życiu Basia. Uległam myśleniu, że „matka-polka” nie może zajmować się tak niebezpiecznym sportem, musi przecież „siedzieć w domu, wychować dziecko, sprzątać, prasować i gotować obiad”. Tak, to pewnie temat na głębszą refleksję, ale takie myślenie mi się wtedy włączyło… Dojrzałam jednak do tego, że w życiu chodzi o coś więcej niż tylko praca i siedzenie w domu. Chodzi przecież o radość życia!
Jaki dać przykład dziecku? – realizuj swoje marzenia!
Rodzicielstwo uczy czegoś wyjątkowego – odpowiedzialności za życie swoje i dziecka oraz – a może przede wszystkim – odkrywania tego życia na nowo. Chcę więc pokazać Córce, że kobieta może śmiało realizować swoje marzenia, że może być silna, zdecydowana i pełna pasji. Jak Ją tego nauczyć? Nie wystarczy przeczytać o tym w książce, chcę dać prawdziwy przykład. A tego nauczyła mnie właśnie moja Mama.
Dojrzewałam do tej decyzji 2 lata, odkładając każdą 5-złotówkę do skarbonki. Niby to tylko 5 złoty… ale przez 2 lata uzbierała się całkiem fajna suma i mogłam pozwolić sobie na kurs nauki jazdy. I z lekkim uśmiechem wspominam teraz spacer przez miasto z ciężkim workiem monet w plecaku…
Przede mną jeszcze egzamin na prawo jazdy. Na samą myśl czuję skurcze w brzuchu, bo mam poczucie, że nauka idzie mi dość wolno. Wszystko jest dla mnie nowe, nigdy nie jeździłam na motocyklu i nigdy nie siedziałam w warsztacie motocyklowym. Mimo, że jestem już kilkuletnim kierowcą samochodowym, to dzisiejszy wyjazd na miasto z kamizelką „L” na plecach, ogłupił moje zmysły i nie widziałam nawet żadnych znaków drogowych. Dobrze, że przynajmniej w słuchawce w kasku słyszałam głos instruktora „wyłącz kierunkowskaz, dodaj gazu, masz pierwszeństwo… jedź”.
Mnie się również marzy motocykl, jednak mąż się nie zgadza. Za to zbieramy na quada, który jest również naszym marzeniem. Mając swój las będzie istne szaleństwo
Trzeba spełniac swoje marzenia, bardzo fajny post 🙂
Życie jest zbyt krótkie, aby marzenia odkładać na później, bo tak naprawdę nigdy nie wiemy co przyniesie jutro 🙂